Zosię uszyłam z samych naturalnych tkanin : lnu i bawełny. Kwiatki są atłasowe (to już nie jest eco ;))
U nas ostatnio jest dość przewidywalna pogoda :) Do godziny 15.00 jest piękne słońce i do 28 st.C. Natomiast po 15.00 burze ,ulewne deszcze i czasami grad. Właśnie nadchodzi jedna z tych "atrakcji"
Uciekam od kompa,bo nie wiem jaka intensywność jest przewidywana :)
Przypominam i zapraszam o misiowym candy.
zazdroszczę przyszłej właścicielce.. jest cudna :)
OdpowiedzUsuńTaka kokietka mi wyszła :)
Usuńmuy linda !
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńFajniutka :) I te kolorowe kwiatuszki urocze :)
OdpowiedzUsuńJest urocza:)
OdpowiedzUsuńZbiorczo dziękuję :)Miło mi:)Okazuje się,że Zosia nie będzie bosa. Dorobię jej japonki.Co ma bosa biedaczka biegać ;)
OdpowiedzUsuńZosia jest przesympatyczna. Aż się buziol cieszy na jej widok :)
OdpowiedzUsuń...czar i wdzięk, brawo
OdpowiedzUsuńŚliczne rzeczy robisz.Zuzia piękna, ale póki co zwiedzając bloga spodobał mi się najbardziej aniołek :-)
OdpowiedzUsuńPobiegałam u ciebie, cudne są te twoje wytworki:) Takie przytulaśne.
OdpowiedzUsuń